Nieznane kazanie (5) - z 23.09.1984 r. - kościół św. Stanisława Kostki w Warszawie

Nie zrozumiemy przeczytanej przed chwilą ewangelicznej „Przypowieści o pracownikach w winnicy”, jeśli będziemy mieli na uwadze tylko Bożą sprawiedliwość, a zapomnimy o Bożej miłości i hojności Jego łaski.

Nie zrozumiemy [tej] przypowieści, gdy będziemy podchodzić do niej tylko „po ziemsku” i zbyt materialnie.

Bóg nie będzie nas oceniał i wynagradzał za samą przynależność do Kościoła, za chrzest czy ślub kościelny, za ilość odmówionych modlitw, ale za jakość i sposób należenia do Jego winnicy. Bóg nie patrzy na statystyki, ale na serce i motywy. Przynależność do Kościoła, do Chrystusa, jest łaską i od nas samych zależy, jak tę łaskę wykorzystamy.

Przede wszystkim nasze życie na co dzień ma być przepojone Bogiem. Nasze postępowanie w domu, w rodzinie, w pracy, w Ojczyźnie. Nie można Boga naginać do kategorii ludzkiego myślenia, bo mówi prorok Izajasz: „Jak niebo góruje nad ziemią, tak drogi Boga nad drogami ludzkimi i myśli Boga nad myślami ludzkimi”.

Często źródłem naszych nieporozumień z Bogiem i źródłem naszych cierpień jest odgrodzenie się od Boga w życiu codziennym i skoncentrowanie się tylko na sobie. W człowieku nie może być postawy sędziego w stosunku do Boga, ale postawa dziecka i syna w stosunku do Boga jako Ojca. To jest pierwsza myśl, jaka dzisiaj chcę ludziom wierzącym przekazać.

W myśli drugiej chce wrócić do tego, co mówiłem przed tygodniem o środkach masowego przekazu. Przypominam w skrócie, co powiedział na ten temat zmarły Prymas Tysiąclecia, Stefan Kardynał Wyszyński: „Katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika lub w inny sposób polemizować, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań swoich własnych czy przekonań ogólnoludzkich wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących. Nie wolno mu prostować fałszów, które inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie…”.

I oto w tygodniu [poświęconemu] środkom masowego przekazu mieszkańcy Żoliborza zostali poczęstowani konkretnym przykładem tego, o czym mówił zmarły Prymas. Pan Jan Rem, chociaż wszyscy wiemy, kto tchórzliwie kryje się pod tym pseudonimem, pozwolił sobie na bezkarne plucie w sposób wyjątkowo prymitywny na tysiące ludzi gromadzących się w powadze, aby modlić się za Ojczyznę. Nie zabierałbym głosu, gdyby to był paszkwil na mnie osobiście. Kieruję się bowiem w życiu zasadą, że nikt nie jest w stanie mnie obrazić, ale czuję się w obowiązku zabrać głos, gdy ktoś ubliża społeczności kościelnej i wchodzi z brudnymi butami w sfery misterium Kościoła, ofiary Mszy Świętej. Już samo nazywanie liturgii Mszy Świętej, cytuję: „seansem nienawiści” (gdy nieustannie mówi się o miłości nawet nieprzyjaciół takich jak pan Rem), „sesją politycznej wścieklizny”, „czarną mszą i zbiorową histerią”, świadczy wystarczająco o tym, że autor paszkwilu jest gorliwym sługą szatana, ojca nienawiści. Na wstępie czytamy zdanie w sposób wyjątkowo prostacki ubliżające mieszkańcom bohaterskiego Żoliborza, gdzie jest mowa o ideowej i intelektualnej degeneracji części inteligentów formacji żoliborskiej. Może to i prawda, jeżeli ktoś uważa za wskaźnik wzrostu inteligencji poddańcze ukłony za lepszy kawałek chleba i wyższy stołek w urzędzie. Autor prymitywnego artykułu pisze, że ma bardzo dokładne relacje z treści kazań księdza, które składa mu nadzwyczaj pilny bywalec tych imprez. A ja myślę, że te relacje składa mu chyba nic nierozumiejący, albo niechcący rozumieć polskiej duszy korespondent „Izwiestii” z Warszawy, niejaki Toporkow, który 12 września bieżącego roku napisał, cytuję: „ksiądz Popiełuszko z ambony słowo nie kościelne czyta, ale ulotki napisane przez Bujaka, z których zionie nienawiścią do komunizmu”. Nienawiścią zionie z artykułu pana Rema powielanego bezkarnie w milionach egzemplarzy za tygodnikiem „Tu i Teraz”.

Co do mnie, nigdy do nikogo nie miałem nienawiści i nie mam, tak samo do komunizmu. Może jedynie litość dla tych, którzy bezkrytycznie służą ideologii, która w swoich założeniach ma na celu walkę z Bogiem, a w praktyce i z godnością człowieka, który jest koronnym stworzeniem Boga i Jego dzieckiem. Mimo wszystko ufam i o to się modlę, żeby i w ich ostatnim dniu Pan okazał im łaskę i miłosierdzie. Amen.