Był blisko ludzi

Z ks. bp. Edwardem Frankowskim z Sandomierza rozmawia Sławomir Jagodziński

Na swoim obrazku prymicyjnym bł. ks. Jerzy Popiełuszko napisał: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc”. Ksiądz Jerzy całym swoim życiem wypełnił te słowa, które są właściwie zadaniem dla każdego kapłana…

– Błogosławiony Ksiądz Jerzy nie tylko je wypełnił, ale swoim życiem i męczeństwem dał świadectwo wierności tym słowom. To bardzo ważna lekcja dla nas, którą dał nam ten bohaterski kapłan: w swoim życiu trzeba być wiernym temu, co się na początku Bogu obiecało, temu, do czego człowiek się zobowiązuje, trzeba być konsekwentnym. Ksiądz Jerzy był do końca wierny tym wartościom, które wyznaczyły Jego chrześcijaństwo, kapłaństwo i polskość. Jako duszpasterz odważnie upominał się o prawdę w życiu publicznym. To czyni z Niego postać uniwersalną zarówno w skali polskiej, jak i europejskiej, wyrażającą duchową tradycję chrześcijańskiej Europy. Ksiądz Jerzy swoją postawą świadczył o tym, że zarówno nasza Ojczyzna, jak i wszystkie kraje europejskie mają za zadanie głosić Ewangelię i „leczyć rany zbolałych serc”. To właśnie był ten specjalny Jego charyzmat. Przede wszystkim On tych ludzi, którzy mieli zbolałe serca, kochał i chciał ich wspierać, być z nimi.

Ksiądz Jerzy swoją postawą przypomniał coś bardzo ważnego: kapłan musi być blisko ludzi, blisko Narodu. Czy to nie jest cały czas wyzwanie dla Kościoła?

– Bycie blisko ludzi, ich problemów, ich cierpień było cechą charakterystyczną Księdza Jerzego. Widząc coraz większą agresję władz wobec Niego, widząc, że może być zabity, wiele osób namawiało Go, prosiło wręcz, aby wyjechał z kraju, ratował się. Ksiądz Jerzy tak pięknie wtedy mówił: „Byłem z nimi w chwilach trudnych i teraz mam ich zostawić. Co im da to, że ucieknę, że ich zdradzę?”. I wtedy właśnie z Jego oczu popłynęły łzy…

Ludzie do Niego przychodzili, bo widzieli, że ich kocha, że ma dla nich wielkie serce, że chce ich otoczyć opieką. Wiedzieli, że ten kapłan chce ich chronić przed tymi wszystkimi złymi ludźmi, którzy chcieli ich wykorzystać, zniszczyć. Zresztą z naciskiem to powtarzał, że nie może ich zawieść. Mówił: „Nie wolno mi zmarnować tego zaufania, którym mnie ludzie obdarzyli, a poprzez mnie zaufali Kościołowi”.

Dzięki takiej postawie wiele osób zawdzięcza Mu swoje nawrócenie. Jego przykład wytrwałej, konsekwentnej, niezłomnej wiary umacniał innych. To po prostu był heroizm. Ten kapłan był przygotowany na wszelkie ataki, nawet na śmierć. Często powtarzał: „Przez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma”. Miesiąc przed męczeństwem powiedział, że przez śmierć i przez grób można więcej zrobić niż za życia. Wszyscy to pamiętają. I dziś, gdy kwitnie Jego kult jako błogosławionego, a wkrótce – jak wierzymy – już świętego, brzmi to bardzo proroczo.

Jako człowiek konsekwentny w wierze, kapłan odważnie piętnujący zło i kłamstwo w sferze publicznej, Ksiądz Jerzy, gdyby żył dziś, też nie miałby łatwego życia.

– Myślę, że tak. Myślę, że byłby też prześladowany. Przecież On z pewnością odczytałby bardzo szybko i bardzo trafnie te wszystkie zagrożenia, jakie w tej chwili przeżywa Polska i Kościół w naszej Ojczyźnie. Nie patrzyłby bezczynnie na to, co wytaczane jest choćby w mediach przeciw Papieżowi, biskupom, kapłanom i katolickiemu Narodowi. Z całą energią broniłby Prawa Bożego, Dekalogu, rodziny, życia ludzkiego. Dziś próbuje się przecież ściągnąć nasz Naród na płyciznę życia moralnego i duchowego, rozmyć naszą religijność. Laicyzować wszystko, co się da. Poprzez takie ideologie jak gender niszczy się człowieka, relatywizuje wartość rodziny. Ksiądz Jerzy na pewno całe to zagrożenie szybko by odczytał i z taką samą energią i konsekwencją bronił prawdy o człowieku i o Bogu. To wzór dla kapłanów, którzy zawsze powinni stać na straży praw ludzi wierzących.

Ksiądz Jerzy doskonale wiedział, że aby nastąpiły głębokie przemiany w Ojczyźnie, potrzebna jest praca nad odnową sumień. Czasy się zmieniają, a to cały czas nie przestaje być dla nas zadaniem?

– Ksiądz Jerzy miał wielką świadomość, że budzenie sumień, a potem przemiana duchowa, moralna, religijna to podstawa głębokich przemian w Polsce. To musi nastąpić w każdym człowieku i nie na zasadzie jednorazowego zrywu. Chodzi o codzienną wytrwałą pracę nad sobą, pokonywanie swoich wad, uzależnień, grzechów… Jako duszpasterz tak właśnie prowadził ludzi, do takiej postawy starał się ich przekonywać. I w tej swojej zwyczajności był nadzwyczajny. On po prostu zawsze chciał być konsekwentny w wierze, i to niezależnie od okoliczności: czy to były okoliczności Mu sprzyjające, kiedy ludzie wiwatowali na Jego cześć; czy okoliczności groźne dla Niego, gdy miał potężnych wrogów. On był zawsze jednakowy, zawsze gotowy na wszystko w imię Chrystusa. 

Ksiądz Jerzy był bardzo atakowany przez reżimowe media. Czy nie staje się On dziś patronem tych wszystkich kapłanów, którzy są poniewierani w środkach społecznego przekazu?

– Rzeczywiście, Ksiądz Jerzy doświadczył ogromnej nagonki komunistycznych mediów na siebie i się nie załamał. Dziś ci wszyscy księża, których autorytet i praca są niszczone, ci, których się pomawia, wydaje wyroki w mediach, mogą czuć w błogosławionym męczenniku swego patrona. On to samo przeżył. Tak było kiedyś, tak jest i teraz. Ginęli księża w niewyjaśnionych okolicznościach, a teraz zadaje się im śmierć społeczną w mediach. Atakuje się tych najbardziej kościelnych, bezkompromisowych w sprawach wiary i moralności, aktywnych w ewangelizacji, patriotów. Cel jest ten sam: wydaje im się, że jak zniszczą jednego, to inni się wystraszą. Ksiądz Jerzy w takich sytuacjach często powoływał się na nauczanie św. Jana Pawła II. Mówił: „Słuchając homilii Ojca Świętego, umocniłem się w przekonaniu, że to, co robię, jest słuszne, że powinienem robić to nadal, że to jest potrzebne ludziom i podoba się Bogu”. Takie klarowne stanowisko jest potrzebne i dziś kapłanom.

Księże Biskupie, czasy się zmieniają, a Kościół zawsze jest niewygodny dla większości władz, które próbują go sobie podporządkowywać. Skąd to się bierze?

– Kościół jest niewygodny, bo przede wszystkim głosi prawdę, a jeśli głosi prawdę, to tym samym też uzdalnia ludzi do życia w wolności. Nie można być wolnym bez prawdy. Tylko człowiek, który zna prawdę, umie wybierać między dobrem a złem, nie da się zniewolić kłamstwu. Takimi ludźmi trudno jest manipulować, a niestety ludzie, którzy dochodzą do władzy, mają zawsze wielką pokusę manipulowania społeczeństwem. Kościół stoi tu na przeszkodzie. Prześwietla Ewangelią działania, decyzje, uchwalane prawa. Piętnuje to, co nie służy dobru człowieka, rodziny i Ojczyzny. Bo przecież ciągle jest tak, że ludzie, którzy mają władzę, ci, którzy kontrolują media, którzy dysponują ogromnymi pieniędzmi, wiele krzywdy wyrządzają Narodowi, określonym warstwom społecznym. Krzywdzą młodzież i dzieci, robią wszystko, żeby osłabić to życie duchowe, moralne, kulturalne, religijne. Jak kraj jest słabszy, łatwiej podda się dyktatowi różnych ośrodków zewnętrznych. Są środowiska, którym po prostu zależy na tym, żeby Polska była słaba, żebyśmy my, Polacy, byli słabi. Dlaczego? Bo tylko słabego można wykorzystać. Mocnego się nie da. A kiedy zostaniemy wykorzystani, będą nami gardzić. To jest piekielna logika szatana. Tego nie można inaczej nazwać. Ksiądz Jerzy jest znakiem dla każdego z nas, że złu nie można ulec, ale je dobrem zwyciężać. Nawet gdy za złem i fałszem stoją silne struktury państwowe czy medialne. Ksiądz Jerzy poddawał się zawsze jedynie kierownictwu Ducha Świętego. Był rozmodlony, bardzo miłował Matkę Najświętszą i prosił Ją, żeby wypraszała dla Niego to potrzebne światło Boże w działaniu. Zły duch nie miał do Niego dostępu, bo Ksiądz Jerzy był zawsze całkowicie otwarty na świętość, miłość, dobroć, prawdę, sprawiedliwość. To wpływało na Jego umysł i serce otwarte przed Bogiem na modlitwie. To droga dla każdego kapłana, dla każdego z nas.

A na jakie cechy kapłaństwa Księdza Jerzego zwróciłby Ekscelencja uwagę młodym księżom?

– Po pierwsze, Ksiądz Jerzy bardzo lubił przebywać z ludźmi, prowadzić katechezę dla młodzieży, rozmawiać z dziećmi, pomagać im w problemach, trudnościach. W takich skrajnie trudnych sytuacjach, jak to było w stanie wojennym, On zawsze był z ludźmi, zawsze ich wspierał. Nie izolować się od ludzi – cały czas jest to wyzwaniem dla kapłana. Jeśli ludzie nie mogą dziś zrozumieć kapłanów, to też dlatego, że ci się czasem od nich oddalają, a niejednokrotnie zajmują się bardziej sobą niż tymi, do których są posłani z Ewangelią. Ludzie na tym tracą i kapłani tracą. Tylko w jedności kapłanów z Narodem jest nasza siła i nasze zwycięstwo. Ludzie na to czekają i cieszą się, gdy na swej drodze spotkają kapłana bez reszty oddanego Bogu, prawdziwego apostoła, który jest naprawdę z nimi.

Po drugie, Ksiądz Jerzy zachowywał się zawsze skromnie, prostolinijnie, był serdeczny, nie wynosił się nad innych. To bardzo szybko dostrzegli parafianie w Ząbkach, Aninie, a zwłaszcza na warszawskim Żoliborzu. Swego wielkiego przyjaciela szybko dostrzegło w Nim środowisko medyczne, potem robotnicy, gdy został duszpasterzem Huty Warszawa. Garnęli się do Niego masowo. Przychodzili do Niego ludzie, którzy byli głęboko przywiązani do Kościoła, ale i tacy, którzy od lat nie byli u spowiedzi, a nawet tacy, którzy Go prosili o przygotowanie do chrztu, do pierwszej spowiedzi. Nie stwarzał sztucznych barier.

Po trzecie, Ksiądz Jerzy był człowiekiem modlitwy, który ukochał Mszę Świętą. Celebrowane przez Niego Eucharystie przyciągały wiernych, którzy przeżywali je bardzo głęboko. Niektórzy mówili, że to były dwie godziny wolnej Polski. Ksiądz Jerzy był z Narodem i gromadził na Mszach św. za Ojczyznę nawet 20 tysięcy ludzi. Wychodzili z tych Mszy z podniesioną głową, więcej było w nich godności chrześcijańskiej. Ksiądz Jerzy nie kierował słów przeciwko komukolwiek, tylko kierował przeciw kłamstwu, przeciw niesprawiedliwości, poniewieraniu ludzkiej godności. Po prostu walczył ze złem w trosce o człowieka, żeby był dobry. Każdy kapłan ma w Nim wzór.

Ksiądz Biskup był blisko związany z Księdzem Jerzym jeszcze za Jego życia. A czy dziś odczuwa Ekscelencja opiekę Błogosławionego?

– Oczywiście. To jest cały czas mój przyjaciel duchowy. Był taki czas, że ja w Stalowej Woli, a Ksiądz Jerzy w Warszawie wypełnialiśmy te same zadania jako duszpasterze ludzi pracy i „Solidarności”, chociaż w innej skali. Ksiądz Jerzy był i jest dla mnie wzorem, jak walczyć o Polskę katolicką, jak poświęcać się dla Narodu i Kościoła, dla Chrystusa i Matki Najświętszej. On oddał życie za wiarę. Kościół uznał Jego męczeństwo i ogłosił Go błogosławionym. Dziś jest wielkim patronem naszej nieustannej walki o Polskę wierną Bogu.

Dziękuję za rozmowę.

W: Nasz Dziennik, piątek 6 czerwca 2014 r., autor: Sławomir Jagodziński