Misja błogosławionego ks. Jerzego. Do świętości idzie się przez krzyż

Ksiądz Jerzy inspiruje do działania, ale i konkretnie wspomaga, i nie zawodzi w wielu trudnych sprawach. Męczennicy mają wielką łaskę upraszania pomocy u Pana Boga. Jest wiele historii uzdrowień fizycznych i duchowych, również w rodzinach.

Pani Genowefa Redo błogosławionemu księdzu Jerzemu Popiełuszce zawdzięcza ocalenie życia. 9 września 2004 roku wracała do domu z kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Kierowca, nie zważając na inne auta, które zatrzymały się przed pasami, wyprzedził je i wjechał w całą grupę osób wracających z modlitwy.

- Zostałam podrzucona wysoko w górę ponad samochód. Pan Stanisław ze służby ołtarzowej mówił, że krzyknęłam: "O, Maryjo!". Moja noga wbiła się w ogrodzenie. Jakimś cudem nie upadłam na głowę - wspomina pani Genowefa.

Na cztery dni trafiła do szpitala. Okazało się, że na skutek stłuczenia ma martwicę naczyń włosowatych w jednej z nóg, a także złamany 11. krąg w kręgosłupie. Pomimo obrażeń już wkrótce po wypadku w gorsecie oprowadzała ludzi po powstałym wówczas muzeum ks. Jerzego.

- Mogłam nie przeżyć tego wypadku. Ale dziś uważam, że był on potrzebny, ponieważ kierowca, który go spowodował, nawrócił się. Po latach poszedł do spowiedzi - dzieli się pani Genowefa i dodaje, że mężczyzna złożył potem we wspólnocie, do której należy i posługuje modlitwą wstawienniczą, świadectwo nawrócenia.

Pani Genowefa ks. Jerzego miała okazję poznać, gdy był wikariuszem w parafii św. Stanisława Kostki. Był jej kierownikiem duchowym. Jak podkreśla, to jemu zawdzięcza swoją formację - przybliżenie do Pana Boga oraz odkrycie i docenienie sakramentów, uwielbienie Jezusa Eucharystycznego.

- Pamiętam, jak ks. Jerzy przybył do naszej parafii. Ujmował mnie skupieniem przy Eucharystii, zapatrzeniem w Jezusa. Był bardzo wyciszony, delikatny, skromny i bardzo uważny, jeśli chodzi o potrzeby drugiego człowieka. Gdy spotkał moją koleżankę w stanie błogosławionym, która przychodziła modlić się do naszej parafii, wyszedł za nią za bramę kościelną, by spytać, jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuje - opowiada.

Pani Genowefa wspomina, że kapłan zawsze dzielił się chlebem przywiezionym od mamy - z Okopów nigdy nie wracał bez bochna domowego razowca.

Trudny dla wszystkich był czas szykanowania ks. Jerzego poprzedzający jego męczeństwo. Pod plebanią cały czas stała czarna limuzyna, a listy z pogróżkami, "że zginie jak pies", stały się codziennością. Kapłan była bardzo nękany. Pomimo to nie skorzystał z propozycji wyjazdu za granicę, którą złożył mu ówczesny Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp. Będąc pod ogromną presją komunistów, sam do końca krzepił innych. Podkreślał, że do świętości idzie się przez krzyż.

- To ciepło ks. Jerzego płynące z miłości cały czas czuję. On nigdy nie spoglądał na człowieka jak na wroga, ale z miłością. Jemu zawsze chodziło o duszę. On się nie denerwował, tylko tłumaczył - wspomina kobieta.

Dziś pani Genowefa też stara się odpowiadać na potrzeby innych. Jako prezydent Legionu Maryi szerzy kult Matki Bożej w Szpitalu Bielańskim, który nosi imię bł. ks. Jerzego Popiełuszki, rozdaje m. in. Cudowne Medaliki. Za każdym razem, gdy modli się w powierzonych jej intencjach, wzywa orędownictwa bł. ks. Jerzego. - Od października 1984 roku, kiedy dowiedzieliśmy się, że ks. Jerzy Popiełuszko nie żyje, każdego 19. dnia miesiąca, kiedy został uprowadzony i brutalnie zamordowany przez służby bezpieczeństwa PRL, wzywam orędownictwa tego świętego kapłana - wyznaje pani Genowefa.

Skrzynka z intencjami

Od czasu beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki - 6 czerwca 2010 roku - każdego 19. dnia miesiąca w parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu odbywają się nabożeństwa ku czci błogosławionego. W kościele po prawej stronie ołtarza stoi drewniana skrzynka, do której można wrzucać intencje. Omadlane są przy wystawionych relikwiach błogosławionego.

- Rozpoczynamy Różańcem, z którym ks. Jerzy nie rozstawał się, pomimo szykan, nawet w wojsku. Nosił go na placu, powierzając się opiece Najświętszej Maryi Panny. Po każdym dziesiątku odczytywane są prośby i dziękczynienia, jakie wierni zanoszą za wstawiennictwem ks. Jerzego. Błogosławiony uprasza bardzo dużo łask dla chorych na nowotwory - dzieli się ks. kanonik Michał Kotowski, który przewodniczy modlitwie. Potem jest Msza święta i modlitwa o kanonizację ks. Jerzego. Podczas tegorocznych Światowych Dni Młodzieży grób męczennika nawiedzili młodzie z 60 krajów świata.

- Postawa i nauczanie ks. Jerzego, który był mężny w wyznawaniu wiary, robią na młodych pielgrzymach ogromne wrażenie. Ksiądz Jerzy pokazuje, że w każdych okolicznościach można zostać świętym - podkreśla ks. Michał, który cztery lata temu zainicjował w parafii również Misję Błogosławionego ks. Jerzego, czyli modlitwę w intencji Ojczyzny za wstawiennictwem polskich błogosławionych i świętych. Każdy z członków Misji co miesiąc losuje jednego świętego i modli się za jego przyczyną w konkretnych potrzebach Narodu, podejmuje post i zgłębia historię jego życia.

W parafii rozprowadzane są też obrazki z modlitwą o kanonizację ks. Jerzego, a także o to, by za jego wstawiennictwem nad Polską zapłonął ogień Ducha Świętego i następowała tak potrzebna odnowa moralna w naszej Ojczyźnie.

Ksiądz Jerzy inspiruje do działania, ale i konkretnie wspomaga, i nie zawodzi w wielu trudnych sprawach. Męczennicy mają wielką łaskę upraszania pomocy u Pana Boga. Jest wiele historii uzdrowień fizycznych i duchowych, również w rodzinach.

Wiele z tych świadectw, popartych dokumentacją medyczną, trafia do Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu bł. ks. Jerzego Popiełuszki działającego przy parafii św. Stanisława Kostki, a kierowanego przez Katarzynę Soborak, która była też notariuszem w procesie beatyfikacyjnym męczennika.

Skuteczny orędownik

Pani Maria miała już skierowanie na operację onkologiczną. Ufna w orędownictwo ks. Jerzego podjęła z mężem nowennę do błogosławionego. Przez siedem dni pielgrzymowali do grobu kapłana, a także adorowali Najświętszy Sakrament. Kiedy przyszedł wyznaczony termin operacji, badania wykluczyły pierwotną diagnozę. Nowotwór zniknął bez śladu, a operacja okazała się zbędna.

Z kolei pani Anna miała już przerzuty raka na kości. Po druzgocącej diagnozie poszła szukać oparcia w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem, gdzie przypadkiem spotkany kapłan, mający duże nabożeństwo do ks. Jerzego, pomodlił się dla niej o łaskę zdrowia za przyczyną błogosławionego. Wykonany kilka miesięcy później rezonans magnetyczny wykazał, że zmiany nowotworowe się cofnęły.

- W życiu nie ma przypadkowych spotkań ani zdarzeń, to Pan Bóg wszystkim kieruje - podsumowuje pani Anna, która w swoim życiu miała okazję spotkać ks. Jerzego.

Teraz czekamy na zatwierdzenie cudu za przyczyną błogosławionego, który pozwoli na kanonizację ks. Jerzego. W Watykanie znajduje się dokumentacja zdrowotna Francuza, który z powodu białaczki był już w stanie agonii. Po modlitwie w dniu urodzin ks. Jerzego wstał z łóżka, a następnego dnia wyszedł ze szpitala całkowicie zdrowy. O uznaniu cudu zdecyduje watykańska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych.

Przy grobie ks. Jerzego modliło się dotychczas ponad 18 milionów wiernych. Grób błogosławionego, pomimo protestów komunistów, znajduje się przy kościele. Kapelana "Solidarności" pochowano 3 listopada tam, gdzie żył i posługiwał przez ostatnie cztery lata życia.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko do parafii św. Stanisława Kostki trafił w maju 1980 roku jako rezydent ze względów zdrowotnych. Już kilka miesięcy później związał się z duszpasterstwem ludzi pracy. Służył sakramentami protestującym w Hucie Warszawa. Wspierał ich duchowo, moralnie, ale i materialnie. W styczniu 1982 roku zaczął odprawiać Msze św. za Ojczyznę. Jego kazania oparte na nauczaniu Jana Pawła II oraz ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, przybliżające naukę społeczną Kościoła, poruszały bolące, ale i naglące tematy odnowy religijnej i moralnej Narodu. Odnosiły się też do aktualnej sytuacji politycznej i społecznej. Choć minęły już 32 lata od męczeńskiej śmierci ks. Jerzego, jego nauczanie nie straciło na aktualności.

za: Karolina Goździewska, "Nasz Dziennik" nr 245/2016, 19.10.2016 r.