Bronił naszej wolności

W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. beatyfikacyjnej legat papieski ks. kard. Angelo Amato, charakteryzując istotę czynu Księdza Jerzego, powiedział: „Ksiądz Popiełuszko był po prostu wiernym katolickim kapłanem, który bronił swojej godności jako sługi Chrystusa i Kościoła oraz wolności tych, którzy byli podobnie jak on ciemiężeni i upokorzeni… Przy pomocy jedynie duchowych środków, takich jak prawda, sprawiedliwość oraz miłość, domagał się wolności sumienia obywatela i kapłana”.

Te słowa są bardzo ważne. Wskazują na uniwersalizm świadectwa błogosławionego kapłana. Trzeba bowiem mieć świadomość, że do aktu beatyfikacji i kanonizacji męczennika konieczne jest ukazanie związku jego śmierci z prawdą Ewangelii. Dlatego nie każdy, nawet wielki patriota, który zginął w obronie Ojczyzny, może być ogłoszony męczennikiem Kościoła.

A zatem w czym wyraża się uniwersalizm postawy i męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki? Co jest w nich ponadczasowego i zawsze aktualnego, a równocześnie specyficznego, wartego pokazania współczesnemu człowiekowi jako przykład? Myślę, że tym przesłaniem jest obrona wolności sumienia człowieka. Błogosławiony ks. Popiełuszko stanął na straży wolności ludzkich sumień. Jednocześnie był tych sumień budzicielem. To dlatego ludzie przychodzili Go słuchać, chociaż mówił im rzeczy wymagające, trudne do realizacji w rzeczywistości totalitarnego państwa. Jego kazania miały jednak też moc wyzwalającą. Wyzwalały wewnętrznie, dodawały odwagi, budziły nadzieję. Ksiądz Jerzy wyrywał ludzi systemowi i przywracał ich samym sobie, pozwalając zwyciężać godności, która jest w każdym. To była wielka praca na rzecz wolności. Dlatego służalcy, a zarazem ofiary ideologicznego zniewolenia, nienawidzili Go i w końcu zamordowali.

Na straży godności

Ktoś może powiedzieć, że to historia. Dzisiaj żyjemy w wolnym kraju wolnych ludzi. Jednak zagrożenia dla wolności sumienia nadal istnieją. Dzisiaj też lekarze i pielęgniarki muszą bronić wolności sumienia, które nie pozwala im zabijać nienarodzonych. Współcześni nauczyciele muszą bronić wolności sumienia, które nakazuje im nauczać i wychowywać młode pokolenie zgodnie z najgłębszą prawdą o człowieku. Dziennikarze muszą bronić wolności sumienia i słowa, żeby nie ulegać politycznej poprawności. Rodzice muszą bronić wolności sumienia i prawa do edukacji własnych dzieci w zgodzie z ich przekonaniami, a nie według ideologicznie zaprojektowanych programów wychowania, a raczej demoralizacji.

Uniwersalizm męczeństwa ks. Popiełuszki, oprócz indywidualnego wymiaru obrony wolności ludzkiego sumienia, ma jeszcze wymiar społeczny. Jego postawa jest wyzwaniem rzuconym pewnej wizji państwa i porządku społecznego. Błogosławiony Ksiądz Jerzy nie był buntownikiem, anarchistą czy rewolucjonistą. Nie negował konieczności istnienia władzy, prawa i porządku społecznego. Nie chciał walczyć i nie walczył z instytucjami państwa ani z ludźmi władzy, chociaż oni go prześladowali. Wręcz przeciwnie, funkcjonariuszom, którzy Go inwigilowali, okazywał wyrozumiałość i ludzką dobroć. Ale tak naprawdę chodziło o coś więcej. Chodziło o przekonanie, że państwo ma obowiązek respektowania porządku moralnego, a prawo stanowione nie może sprzeciwiać się prawu Bożemu. Błogosławiony Ksiądz Jerzy głosił: „Chcemy, by państwo zrozumiało, że może być silne tylko wraz ze społeczeństwem. A do tego prowadzi droga przez poszanowanie człowieka, jego sumienia i przekonań”, oraz: „Ustawy państwowe, także dotyczące wychowania, nie mogą być przeciwne prawu Bożemu, bo wtedy nie obowiązują w sumieniu. A dążeniem do zniewolenia człowieka jest narzucanie mu światopoglądu, odbieranie wolności wierzenia i umiłowania Boga, laicystyczne obdzieranie go z wszelkich pragnień i aspiracji religijnych”.

Przez swoją wierność nauce Kościoła bł. ks. Popiełuszko dołączył do znakomitego grona obrońców ładu moralnego w wymiarze społecznym. Historia Kościoła w Polsce zna wielu takich obrońców, począwszy od św. Stanisława, biskupa krakowskiego, który miał odwagę napomnieć króla, przez Prymasa Wyszyńskiego, który miał odwagę powiedzieć komunistycznym władzom: „Non possumus” – nie możemy na ołtarzu cezara składać tego, co Boże, aż po ks. Popiełuszkę, który bronił ludzkich sumień przed zniewoleniem.

Nowe zagrożenia

Tak było w historii. A jak jest dzisiaj? Pod względem formalnym wszystko wydaje się być w porządku. Mamy zagwarantowaną w Konstytucji wolność sumienia i wyznania oraz wpisaną zasadę współpracy pomiędzy państwem a Kościołem dla dobra człowieka i dobra wspólnego. Istnieje konkordat, który reguluje w cywilizowany sposób stosunki instytucjonalne i chroni prawa katolików. A jednak współczesne państwo polskie nie jest wolne od tych samych zagrożeń, które od zawsze wywoływały reakcję ze strony świętych. Źródłem tych zagrożeń są ideologie, które negują porządek moralny.

Papież Benedykt XVI nazwał to zjawisko dyktaturą relatywizmu moralnego. Polega ona na odrzuceniu i nieuznawaniu niezmiennych norm prawa naturalnego i regulowaniu całego życia społecznego wyłącznie w oparciu o prawo stanowione, które ma być emanacją jedynie woli politycznej. Ta zaś sama w sobie może się przecież zmieniać w zależności od różnych czynników. Prowadzi to do ukształtowania się takiego porządku społeczno-politycznego, w którym jedyną zasadą jest brak zasad lub ich nieustanna zmienność. W takich warunkach prawo przestaje być wyrazem naturalnej moralności, a staje się narzędziem w ręku grup dysponujących finansami, mediami i ostatecznie wpływami politycznymi. To o takim państwie Benedykt XVI powiedział, przywołując św. Augustyna, że przypomina bardziej dobrze zorganizowaną bandę zbójców niż instytucję mającą służyć społeczeństwu i człowiekowi.

Przed stworzeniem takiego państwa przestrzegał nas św. Jan Paweł II, nauczając, że demokracja oderwana od wartości prowadzi do jawnego lub zakamuflowanego totalitaryzmu. Z takim pomysłem na państwo nam, katolikom, nigdy nie będzie po drodze. I należy jasno to powiedzieć – jeżeli zajdzie taka konieczność, to wierni biblijnemu wezwaniu, że bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi, powiemy: „Non possumus”. Nie możemy złożyć wolności naszych sumień na ołtarzach współczesnych cezarów.

Autor jest wykładowcą prawa kanonicznego na Uniwersytecie Rzeszowskim i na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie.

W: Nasz Dziennik, piątek 6 czerwca 2014 r., autor: Ks. dr hab. Piotr Steczkowski