Żyje w naszej rodzinie

Rozmowa z Agnieszką Popiełuszko, bratanicą bł. ks. Jerzego

- Jako młoda osoba, jak się Pani dowiadywała o ks. Jerzym? Ze świadectw rodziny czy raczej z oficjalnych źródeł?

- Bardziej z opowieści taty, babci [pani Marianny Popiełuszko], bo bardzo byłam zżyta z babcią. Babcia nas wychowywała, bo bardzo młodo straciliśmy mamę i ona była dla nas wzorem do naśladowania, wzorem, jak żyć. Przekazywała nam takie samo nauczanie, jak ks. Jerzemu: o miłości, o byciu dobrym człowiekiem.

- Też modliliście się wspólnie?

- Tak, też były modlitwy, pamiętam je do dziś, modlę się i jest to dla mnie ważne. Ksiądz Jerzy jest dla mnie wielkim wzorem, z którego czerpię przykład i przekazuję swojej rodzinie, swoim dzieciom. On jest, żyje w naszej rodzinie. Pomimo że go nie ma, ale odczuwamy jego obecność w domu, w rodzinie.

- Czy oręduje za swoimi bliskimi?

- O tak! Modlimy się do niego, prosimy w różnych sprawach, i on naprawdę pomaga.

- W kościele w Suchowoli prócz pięknego ołtarza głównego są dwa ołtarze boczne: św. Antoniego i błogosławionego ks. Jerzego. Czyli ks. Jerzy występuje obok św. Antoniego, jako orędownik, na którego dobroć możemy liczyć nawet w drobnych, osobistych sprawach.

- Tak, a my módlmy się, żeby wkrótce został też ogłoszony świętym!

- Dziękuję za rozmowę. Ewa M. Małecka

za: Żyje w naszej rodzinie, w: Nasz Dziennik nr 210/2017, s. 12.