X. Gorliwy apostoł Różańca

Naśladujmy wierność i oddanie bł. ks. Jerzego Popiełuszki Matce Bożej

Święta Opatrzność sprawiła, że ostatnią posługą kapłańską ks. Jerzego stała się wraz z rozważaniami półtoragodzinna modlitwa różańcowa. Męczennik od dzieciństwa ukochał Różaniec i nigdy się z nim nie rozstawał.

Był piękny jesienny dzień 19 października 1984 roku. Ksiądz Jerzy, choć w tym dniu był osłabiony, zgodnie z wcześniejszą umową przybył do Bydgoszczy, by w kościele pw. Świętych Polskich Braci Męczenników na osiedlu Wyżyny (przy ul. Lubińskiej, dziś ks. J. Popiełuszki) odprawić Mszę św. Choć czuł się osłabiony i nie wygłosił kazania, wziął jeszcze udział w wieczornym nabożeństwie różańcowym. Rozważanie pięciu bolesnych tajemnic Różańca stało się ostatnim kazaniem i jakby testamentem ks. Jerzego, wypowiedzialnym w majestacie zbliżającej się, choć nieuświadomionej śmierci. Ex post odczuwamy w rozważaniach wyraźne tchnienie Ducha Świętego, który jakby mówił do nas przez błogosławionego w ostatnich godzinach jego ziemskiego życia i posługiwania. W prowadzonej modlitwie ks. Jerzy zostawił nam - jak drugi św. Paweł - swój wielki testament dla każdego chrześcijanina: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Ilekroć doznajemy jakiejkolwiek opresji, krzywdy czy agresji, powtarzajmy te słowa św. Pawła i ks. Jerzego. Niech będą przestrogą przed żądzą odwetu, która narasta na naszych oczach w Ojczyźnie.

Warto dodać, że bydgoskiego egzemplarza różańca, którzy trzymał w rękach męczennik, nie znaleziono przy jego zmasakrowanym ciele, choć wydobyto np. łańcuszek z krzyżykiem, grzebień, pióro, zapalniczkę, metalowy orzełek przypinany do sutanny, legitymację kapłańską. Rzeczy te oddano Kościołowi dopiero w 1988 roku. Brak "bydgoskiego różańca" może sugerować, że znana nam esbecka wersja męczeńskiej śmierci ks. Jerzego już w kilka godzin po porwaniu jest szachrajstwem przyjętym za prawdę.

Duchowy testament

Z dzisiejszej perspektywy widzimy, że bydgoskie rozważania różańcowe stanowią duchowy - dla nas jakże zobowiązujący - testament wielkiego pasterza Narodu. Słuchały go miliony rodaków. Po latach widzimy, że ks. Jerzy, wielki męczennik, dokonał w Bydgoszczy pewnego rodzaju streszczenia i podsumowania całego swojego nauczania, głoszonego zwłaszcza w okresie stanu wojennego. Główną treścią bydgoskich rozważań różańcowych uczynił zaczerpniętą z nauki św. Pawła wielką prawdę o chrześcijańskim obowiązku przezwyciężania zła dobrem, realizującym się w atmosferze wolności, sprawiedliwości, miłości i prawdy. Ksiądz Jerzy przypomniał i dalej przypomina każdemu z nas prawdę o naszej wielkiej godności jako dzieci Bożych i katolickim charakterze naszego życia narodowego.

Ostatnia nauka "bydgoskich medytacji" ks. Jerzego dotyczyła przezwyciężania lęku i umacniania w sobie cnoty męstwa oraz dawania światu odważnego świadectwa wierności Dekalogowi i wartościom chrześcijańskim kontestowanym znowu dzisiaj przez nową antyludzką, anty-Boską, piekielną wręcz ideologię gender. "Módlmy się - zakończył ks. Jerzy ostatnią w swoim życiu modlitwę - byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy". Były to ostatnie wypowiedziane publicznie słowa naszego wielkiego męczennika. W tym jednym zdaniu - na wzór Apostoła Narodów - ks. Jerzy zostawił nam swój kapłański i polski testament. Szatańska żądza odwetu ówczesnych bezbożnych jednak zatriumfowała. Zaś ks. Jerzy - jak zapisał ks. prałat Teofil Bogucki: "Z różańcem w ręku wytrwał do końca. I mógł powtórzyć za Chrystusem: wykonało się" (J 19,30).

Męczeńska, bohaterska śmierć zrodziła i ukazał nam postać męczennika jako owoc bogobojnego, ewangelicznego, duchowego życia rodziny Popiełuszków. Cała rodzina żyła duchem wiary i zbierała się na wspólną, domową modlitwę. "W każdą środę - jak podkreślił ks. prałat Teofil Bogucki - Popiełuszkowie odmawiali Litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, w piątek Litanię do Serca Jezusowego, w sobotę Litanię do Matki Bożej Częstochowskiej", a gdy przyszły miesiące maj i październik kilku-i kilkunastoletni Alek, jak zwracano się do niego w domu, chodził codziennie na nabożeństwa do odległego o 4 kilometry parafialnego kościoła w Suchowoli. Szczególnie zaś umiłował sobie - jak już wskazano - nabożeństwo różańcowe. "Nauczycielka języka rosyjskiego zwracała mu uwagę - wróćmy do zapisków ks. prałata Teofila Boguckiego - aby zaprzestał tych praktyk. Nie posłuchał. Uczęszczał nadal do kościoła. Obniżyła mu więc stopień z zachowania. On zaś z wielką gorliwością służył codziennie do Mszy św. Ksiądz prefekt w nagrodę kupił mu łyżwy" (ks. Teofil Bogucki, "Drogi życia ks. Jerzego Popiełuszki").

Świadectwo ks. bp. Jana Zająca

W swoim kazaniu ksiądz biskup, były już kustosz sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, tak mówił podczas Mszy św. u grobu ks. Jerzego w 20. rocznicę jego chwalebnego męczeństwa: "Okazało się, że on [bł. ks. Jerzy], chociaż dwa lata młodszy ode mnie, nie tylko wiekiem, ale i studiami - ja z czwartego roku zostałem wzięty, miał niezwykłą świadomość tego, co się tam, w Bartoszycach, wtedy dzieje z nami, a raczej ma dziać. Wyraźnie, w ciągu krótkiego czasu uświadomił mi więcej, aniżeli wiedziałem dotychczas choćby od przełożonych, którzy u nas, w Krakowie, za bardzo o tym nie wiedzieli. Chcę powiedzieć o odwadze ks. Jerzego. Bo było rzeczywiście znakiem dużej odwagi, gdy wieczorem na sypialni zwrócił się do kolegów: "Odmówimy Różaniec", nie bacząc, że obok na łóżkach leżeli też inni żołnierze, wcale nie klerycy, i nie wiadomo, czy wierzący, czy pobożni. Usiedliśmy na swoich łóżkach, zwróceni do siebie twarzą, on na palcu miał jakiś dziwny pierścionek-obrączkę. Pierwszy raz widziałem u niego taki różaniec, maleńki dziesiątek różańca nakładany na palec, który dzisiaj jest powszechnie znany. A on - jak się później dowiedzieliśmy - otrzymał go od ks. Prymasa Tysiąclecia - jako wielką nowość u nas nieznaną - gdy odchodził z wojska. I na tym prymasowskim różańcu modliliśmy się tego dnia i w dniu kolejne".

Obdarowywał różańcami

Zafascynowany maryjnością Prymasa Tysiąclecia, ks. Jerzy w ciągu 12 lat swej posługi kapłańskiej odznaczał się - na wzór ks. kard. Stefana Wyszyńskiego - szczerą czcią i żarliwym nabożeństwem do Matki Bożej. Regularnie i z wielką systematycznością odmawiał codzienny Różaniec. Zgodnie ze słowami s. Łucji z Fatimy był przekonany, że "nie ma w życiu problemu, którego by nie można rozwiązań z pomocą Różańca".

Różańcami - na wzór św. Jana Pawła II - przy każdej sposobności obdarowywał też innych. Wtedy właśnie modne stały się różańce w postaci jednego dziesiątka, zakładane na palec. Były przewodniczący NSZZ "Solidarność" Huty Warszawa, inż. Karol Szadurski, często wspominał i pokazywał "prezent od ks. Jerzego: różaniec na palec w formie obrączki". Na nim - jak zaświadczał - modlił się w swoich trudnych chwilach, np. na procesie sądowym, w którym został skazany na więzienie za zorganizowanie strajku w Hucie Warszawa.

Ksiądz Jerzy, posługując w parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie, napisał w swoim dzienniczku na początku 1983 roku: "Dzisiaj przed obiadem, o 12.00 poszedłem odmówić Różaniec w kościele na chórze. Błogosławiona cisza. Nad amboną złoty krzyż. Od czasu do czasu wpadał promyk słońca i krzyż rozjaśniał złotą, ciepłą poświatą. Potem następował lekki mrok. Boże, jak bardzo podobne jest ludzkie życie, szare, trudne, czasami ponure i byłoby często nie do zniesienia, gdyby nie promyki radości, Twojej obecności, znaku, że jesteś z nami, ciągle taki sam, dobry i kochający Ojciec".

Choćby z tych niewielu słów jasno widać, jak głęboka była duchowość ks. Jerzego, a także jego niezwykła wierność modlitwie różańcowej wyniesionej z podlaskiego rodzinnego domu. Klerycy, którzy przeżyli służbę wojskową, a ściślej czas odwodzenia ich od powrotu do seminarium (npr. obietnicą przyjęć bez egzaminu na studia), zaświadczali po wielekroć o różańcowej gorliwości ks. Jerzego, inicjowaniu przez niego przy każdej sposobności modlitwy różańcowej. W czytających te słowa o ks. Jerzym, wielkim apostole Różańca, niech odnowi się zapał do wierności tej skutecznej modlitwie, czyniącej i dziś wielkie cuda w naszych sercach.

Drodzy Bracia i Siostry! Drodzy Czytelnicy! Wdzięczni za to różańcowe świadectwo ks. Jerzego, naśladujmy jego wierność i oddanie Matce Bożej, wołajmy do Niej z ufnością razem z bł. ks. Jerzym słowami z "Supliki Pompejańskiej": "O błogosławiony różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem; więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy Cię już nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie Twoje słodkie imię, o Królowo Różańca, o Matko nasza droga, o Ucieczko grzeszników, o Władczyni, Pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie. Amen.

Źródło: Ks. Jerzy Banak, Męczennik bezbożnego komunizmu, cz. X: Gorliwy apostoł Różańca, w: Nasz Dziennik nr 215/16.09.2024, s. 11-12.