Relikwie dla pokoleń

Rozmowa z Joanną Sielską, konserwatorem tkanin

- Powierzone zostało Pani zadanie konserwacji koloratki, koszuli i sutanny, w której zginął bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Na czym polegała rola konserwatora przy tak szczególnych relikwiach?

- Praca przy konserwacji ubrania Księdza Jerzego była dla mnie wyjątkowa. Jestem osobą wierzącą, bliskość tych relikwii stanowiła bardzo duże przeżycie, myślę, że będzie miała ona wpływ na całe życie. To było ogromne wyzwanie konserwatorskie. Przy standardowej konserwacji tkanin celem jest najczęściej przywrócenie piękna danego obiektu. W tym przypadku chodziło przede wszystkim o ich zabezpieczenie. Zachowane zostały wszystkie ślady historii zapisane na tych tkaninach, te powstałe podczas męczeńskiej śmierci bł. księdza Jerzego, jak również powstałe później.

- Jak długo trwały prace?

- W sumie zajęły trzy miesiące. Przy czym najpierw tkaniny zostały poddane specjalistycznemu badaniu, które miało określić ich czystość mikrobiologiczną. To badanie przeprowadzili specjaliści w Laboratorium Konserwatorskim w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Na podstawie ich analizy została podjęta decyzja o dezynfekcji tkanin. Przy standardowych zabiegach konserwatorskich dezynfekcję przeprowadza się z wykorzystaniem tlenku etylenu, który rozbija komórki białkowe. Jednak tu konieczne było zachowanie wszystkich śladów biologicznych, w tym DNA Księdza Jerzego, które jest obecne na tkaninach, dlatego wybrana została metoda dezynfekcji azotem, czyli dezynfekcji beztlenowej.

- To były pierwsze badania, którym poddane zostały te bezcenne pamiątki po Księdzu Jerzym?

- Do tej pory obiekty te nie były poddawane żadnym badaniom. Zatem przeprowadzona konserwacja dała możliwość wykonania pierwszy raz najbardziej niezbędnych czynności: analizy określającej czystość mikrobiologiczną oraz stanu zachowania, dezynfekcji, oczyszczenia z kurzu i pyłu z ostatnich lat.

- Jaki jest stan tych tkanin?

- Widoczne są na nich zniszczenia, w tym mechaniczne uszkodzenia, zabrudzenia. Na sutannie jest wiele rozdarć, które musiały powstać na skutek gwałtownych, silnych pociągnięć. dowodzą, w jak brutalny sposób przed śmiercią traktowano bł. Księdza Jerzego. W specjalnej gablocie sutanna została ułożona tak, aby bardzo dobrze widoczna była lewa kieszeń z rozdarciem i z zabrudzeniem.

Najintensywniejsze zabrudzenia błotne są w okolicach kieszeni, kołnierzyka i mankietów. Od wewnętrznej strony mankietu zachował się blisko centymetrowy fragment ciała, nie został on naruszony podczas konserwacji. Włókna tkanin są w dość dobrym stanie, choć wiemy, że obiekty te przechowywano w różnych warunkach, często bardzo niekorzystnych. Po śmierci Księdza Jerzego nie były one dostatecznie wysuszone, przechowywano je bez należytej pieczołowitości, bez szacunku. Te ślady, w tym rdzy, które na tkaninach powstały w następnych latach po męczeńskiej śmierci, zachowane zostały jako dowód na to, w jaki sposób były traktowane przez służby komunistycznej władzy.

- Coś jeszcze zwróciło Pani szczególną uwagę?

- Na sutannie jest rdzawa plama w miejscu, gdzie bł. Ksiądz Jerzy nosił znaczek z orzełkiem polskim i Matką Bożą Ostrobramską.

- W jaki sposób wspomina Pani wydarzenie sprzed 35 lat?

- Mój tata pod koniec lat 80. zabrał mnie wraz z siostrami w miejsce, gdzie zostało wyłowione ciało Księdza Jerzego. Tata opowiadał nam, co się wydarzyło. Byłam wtedy małym dzieckiem, ale pamiętam to miejsce bardzo dokładnie, wówczas wydawało mi się, że jest ono na końcu świata.

- Czy konserwacja ubrania, w którym bł. Ksiądz Jerzy poniósł męczeńską śmierć, spowodowała, że jego osoba stała się Pani szczególnie bliska?


- Mogę stwierdzić, że zaprzyjaźniłam się z Księdzem Jerzym. Posiadałam o nim podstawową wiedzę, pod wpływem prowadzonych prac zaczęłam poznawać jego nauczanie, zgłębiać jego kazania. Widzę, jak wiele ma nam do powiedzenia również dziś. Homilie Księdza Jerzego są tak aktualne, że wydaje się, jakby je mówił tu i teraz, do nas, współczesnych. Moja znajomość z bł. Księdzem Jerzym się pogłębia i jestem przekonana, że będzie trwać przez całe życie.

- To wyjątkowe wyróżnienie móc dotykać, podejmować prace konserwatorskie przy ubraniu Księdza Jerzego, męczennika za wiarę.

- Do tego wyzwania podeszłam z wielką pokorą. Przy konserwacji modliłam się, aby bł. Ksiądz Jerzy kierował moją ręką, aby doradzał, jakie właściwe decyzje podejmować. Podczas tej konserwacji konsultowałam pracę z bardzo dużą liczbą specjalistów z różnych dziedzin, to było niezwykłe, że nikt nie zamykał swojej wiedzy. Za każdym razem gdy prosiłam o informację mikrobiologów, chemików, konserwatorów z innych muzeów, w tym z Muzeum Watykańskiego, wszyscy bardzo chętnie służyli pomocą, radą. Uważam, że to było działanie bł. Księdza Jerzego.

- Współpracuje Pani z Muzeum Auschwitz i z Muzeum Powstania Warszawskiego?

- Na pewno współpraca, od około dziesięciu lat, z Muzeum Powstania Warszawskiego czy z Muzeum Auschwitz kształtuje moją pracę zawodową. Nabrałam doświadczenia, ale też szacunku do warstwy historycznej. Nauczyłam się tego, że konserwator nie musi przywrócić piękna, nie musi być widoczna jego praca.

- Tak jest w przypadku pamiątek po bł. Księdzu Jerzym?

- Praca, którą wykonałam, jest bardziej pracą badawczą, chodziło przede wszystkim o to, aby te relikwie zachowane zostały dla przyszłych pokoleń. Każdą czynność przy nich podejmowałam z ogromnym szacunkiem, respektem i ostrożnością. To relikwie błogosławionego, ale zarazem dowody zbrodni dokonanej na niewinnym księdzu. Te obiekty są nośnikami ogromnych emocji. Przyglądając się każdemu elementowi garderoby, towarzyszymy Księdzu Jerzemu w jego męczeńskiej śmierci. Te relikwie pobudzają do poznawania historii, są niemym, jednak wstrząsającym sumienie świadkiem męczeństwa za wiarę kapłana, który uczył, aby zło dobrem zwyciężać. Dzięki tej konserwacji w nienaruszonym stanie zobaczą je następne pokolenia.

- Dziękuję za rozmowę.

za: Małgorzata Bochenek, Relikwie dla pokoleń, w: Nasz Dziennik nr 245/2019, s. 12.