27. Leczenie ran zbolałych serc

27.
Leczenie ran zbolałych serc

Przypomnijmy sobie, motto obrane przez Ks. Jerzego na obrazek prymicyjny brzmiało: Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc oraz napis u dołu był szczególnie proroczą modlitwą: Jezu bądź nagrodą Rodzinie, a mocą i światłem tym, do których mnie posyłasz. Czy młody diakon, tuż przed święceniami mógł przewidywać już wtedy, co go spotka? Raczej nie. Obie przywołane aklamacje wyrażają zawsze obecną w Ks. Jerzym wrażliwość na człowieka, na jego duchowe i materialne potrzeby. Ks. Prałat Bogucki zapamiętał go: „Był w pełni prawdziwym człowiekiem, prostym i dobrym. Nie chorował na wielkość, nie udawał bohatera, nie lubił oklasków. Był zwyczajny jak - my. Bardzo koleżeński i ze wszystkimi za pan brat. Karny i posłuszny Władzy Duchownej, gotów pójść każdej chwili tam, gdzie go biskup pośle, ale sam nie chciał podejmować decyzji, toteż ani Prymas Glemp, ani biskupi nie nalegali na niego, aby opuścił parafię, a przeniósł się gdzie indziej. Dużo miał wdzięku w sobie i dlatego przyciągał do siebie wszystkich. Był bardzo delikatny, nikogo nie obraził, nie pamiętał urazy. (...) Wśród tych, z którymi łączyła go przyjaźń, młodzieży i hutników, był bardzo towarzyski i oddany. Źle się jednak czuł w towarzystwie salonowym. (...) Wysuwał się po cichu z towarzystwa i biegł do swoich spraw. Był dzielny i odważny. Nie powstrzymały go od pracy dla dobra drugiego człowieka, dla Solidarności, dla Ojczyzny, żadne pogróżki, listy ostrzegające, szantaże, ścigania i wtrącenie do więzienia, liczne przesłuchania i napady w czasie podróży, nic go nie odstraszało, szedł odważnie do celu. Wyzbył się lęku i zastra-
szenia. Mimo próśb swoich przyjaciół i gróźb nieprzyjaciół, nie uciekał i sam szedł naprzeciw niebezpieczeństwu. Ostatni etap jego życia był tego dowodem".1

W stanie wojennym wielu ludzi uzyskiwało pomoc z darów, jakie przez pośrednictwo Kościoła otrzymywaliśmy wtedy od państw zachodnich. Ks. Jerzy uwijał się jak tylko mógł, aby każda rodzina internowanych miała zapewnioną pomoc. Niezależnie od tego pomagał własnym sumptem. Opowiadał: „Po prostu jestem z tymi ludźmi w każdej sytuacji. (...) Wiedzą, że dom jest dla nich otwarty od rana do wieczora. Każdego dnia przychodzi wiele ludzi, którzy niekoniecznie chcą pomocy materialnej. Chcą coś powiedzieć, wypłakać swój ból, podzielić się swoimi troskami. I to, że ich rozumiem, i że czasami, słuchając ich trosk, mam łzy w oczach, wczuwając się w ich sytuację i ich kłopoty, to im daje niejednokrotnie więcej niż pomoc materialna. Ale i pomoc materialna też jest ważna, bo są sytuacje w rodzinach, gdzie ktoś jest wyrzucony z pracy, gdzie jest kilkoro dzieci, ktoś chory w tej rodzinie. Gdyby nie pomoc ludzi życzliwych, byłoby trudno rodzinę utrzymać. Dlatego też staram się przede wszystkim uczulać ludzi, którym się lepiej powodzi na potrzeby innych. Żeby pewne zakłady brały pod opiekę rodziny najbardziej potrzebujące. Również w miarę swoich możliwości i życzliwości ludzi dysponuję pewnymi środkami materialnymi, które staram się przekazywać ludziom, którzy tego potrzebują. Oczywiście wielką rolę tutaj odgrywa pomoc ludzi dobrej woli, którzy przesyłają nam z zagranicy swoje dary"2.

Przejmujące jest wydarzenie zaistniałe w pierwszą rocznicę ogłoszenia stanu wojennego, tj. w nocy z 13/14 grudnia 1982 r.. Ks. Jerzy przed Bożym Narodzeniem sam przygotowywał paczuszki z prezentami dla chorych dzieci z pewnego szpitala. Gdy zmęczony, około 2.00 godz. położył się do łóżka, ktoś zadzwonił do jego drzwi. Za chwilę, wybijając podwójną szybę wpadła do pokoju cegła z ładunkiem wybuchowym. Wybuch poczynił wiele szkód. Na szczęście, ks. Jerzy był w drugim pokoju. Wiele razy otrzymywał listy z pogróżkami, np. ze słowami: „ukrzyżujemy cię".

Przez wstawiennictwo Maryi oraz bl. ks. Jerzego módlmy się za wszystkich potrzebujących wsparcia duchowego i materialnego, abyśmy w duchu miłości bliźniego umieli im przychodzić im z pomocą.




1. Zob.: broszura: Ks. Teofil Bogucki, Dróg; życia ks. Jerzego Popietuszki, s. 9.
2. Zob.: opr. Gabriel Bartoszewski OFM Cap, Zapiski. Listy i wywiady ks. Jerzego Popieluszki (1967-1984), Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam", Warszawa 2009,
s. 115.