O TAMIE NA WIŚLE WE WŁOCŁAWKU

O TAMIE NA WIŚLE WE WŁOCŁAWKU

Przed kilkoma miesiącami w księgarniach ukazała się książka pt „Tama". Jest to opowieść o życiu i męczeństwie ks. Jerzego Popiełuszki, jej autor ks. Jan Sochoń uczestniczył w przygotowaniu ważnej w procesie beatyfikacyjnym księgi zwanej „Positio", dotyczącej posługi duszpasterskiej i męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki. Jak nadmienia, nie należał do najbliższych przyjaciół żoliborskiego kapłana. W literacki sposób szkicuje sytuację społeczno-polityczną Polski w latach osiemdziesiątych, kiedy przyszło żyć i duszpasterzować ks. Jerzemu. Tytuł książki nawiązuje do tamy we Włocławku, gdzie wiślane fale przyjęły ciało zamordowanego kapłana.
W drugiej połowie maja br. byliśmy świadkami wielkiej powodzi w naszym kraju. Na skutek zalanych domostw ucierpiało bardzo wielu naszych rodaków. Trzeba było ewakuować tysiące ludzi i zwierząt. Kiedy fala kulminacyjna na Wiśle opuściła Warszawę, kamery telewizyjne przeniosły się min. w okolice Włocławka właśnie na tamę. Dziennikarze pytali, czy ta ponad czterdziestoletnia tama-staruszka wytrzyma tak duży napór wody. W pewnym momencie zapora przepuszczała ponad 6000 m3 wody na sekundę. W przekazach telewizyjnych kilkakrotnie mogliśmy - także z lotu ptaka - obserwować zaporę we Włocławku. Przyglądając się wzburzonym wodom, wypatrywaliśmy krzyża w jej pobliżu, który został tam postawiony w rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Jerzego.

Ta tama, która była niemym świadkiem męczeńskiej śmierci ks. Jerzego, w roku jego beatyfikacji znowu została nam przypomniana, choć w jakże odmiennych okolicznościach.
Późnym wieczorem 19 października 1984 r. na drodze z Bydgoszczy do Warszawy zabójcy zatrzymali samochód, w którym był ks. Jerzy Popiełuszko. Mocnym uderzeniem pozbawili go przytomności, po czym wrzucili jak worek z ziemniakami do bagażnika auta, którym się poruszali. Ksiądz Jerzy miał zakneblowane usta i skrępowane ręce. Oprawcy w czasie toruńskiego procesu zeznawali, że w trakcie jazdy kapłan trzykrotnie odzyskiwał przytomność podejmował próbę uwolnienia się, i tyleż razy był ponownie bity do utraty przytomności. Przy ostatnim „postoju" jeden z morderców uderzał ks. Popiełuszkę drewnianą pałką po głowie, dwaj pozostali wcisnęli głębiej knebel w usta i owinęli go plastrem wokół głowy. Następnie przywiązali do nóg księdza worek z kamieniami. Na szyi zawiązali pętlę ze sznura, którego końce przywiązali do nóg podgiętych do tyłu. Poruszenie nimi, próba ich wyprostowania powodowała zaciskanie pętli na szyi. Gdy dojechali do tamy we Włocławku, zatrzymali się między czwartym a piątym filarem zapory. Wyciągnęli księdza z bagażnika, po czym z wysokości około 16 metrów, jak zbędny przedmiot, wrzucili go do Wisły.
Po wykonanej „pracy" wypili pół litra wódki i około drugiej w nocy 20 października powrócili do Warszawy.

Przedruk z „Naszego Dziennika"

Źródło: Bł. Ksiądz Jerzy Popiełuszko, beatyfikowany 6 czerwca 2010 roku w Warszawie, zebrał i opracował Ks. Grzegorz Kalwarczyk, Warszawa 2010.