„Ocalałam z wypadku"

Ksiądz Jerzy Popiełuszko był spowiednikiem Genowefy Redos, jak podkreśla kobieta - jej duchowym przewodnikiem. Jeszcze kiedy żył, czuła jego bliskość. Urodziła się i wychowywała przez lata w Białymstoku, w pobliżu Suchowoli.
- Byliśmy krajanami i już ten fakt sprawiał, że
chciałam być jakoś blisko ks. Jerzego. Urzekała mnie także jego dobroć, pokora, miłość do Pana Boga, do Jego Matki i do modlitwy różańcowej. To podczas spowiedzi ks. Jerzy nauczał mnie, bym modliła się za tych, którzy mi źle życzą, bym nie wypuszczała z rąk różańca. Sam przecież kochał różaniec i często go z nim widziałam. Jego grób jest także w kształcie różańca - mówi Genowefa Redos.
W pamięci kobiety zapisało się wydarzenie nawrócenia milicjanta, który przychodził do kościoła na Żoliborzu, by nagrywać kazania ks. Jerzego Popiełuszki.
- Któregoś wieczoru byłam w kościele na Mszy Świętej. Po Eucharystii zostałam jeszcze, by adorować w sercu Pana Jezusa. Choć światła w świątyni były już przygaszone, zdziwiło mnie to, że na ołtarzu nadal paliły się świece. Nagle w półmroku zobaczyłam wychodzącego z zakrystii ks. Jerzego, a za nim znanego mi z widzenia milicjanta z jakąś kobietą. Dopiero później dowiedziałam się, że ci ludzie od lat żyli w związku niesakramentalnym. Pod wpływem „podsłuchiwanych słów" ks. Jerzego ten mężczyzna nawrócił się, zmieniło się jego życie. Tamtego wieczoru ks. Jerzy pobłogosławił jego małżeństwo. Później ten milicjant jeździł razem z ludźmi świata pracy na pielgrzymki na Jasną Górę i dzielił się świadectwem przemiany swojego serca - wspomina kobieta.

„Cud nad cudy"
Jak wyznaje pani Genowefa, bardzo przeżyła śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Choć umarł, w jej życiu pozostał obecny. Zaangażowała się w krzewienie kultu ks. Jerzego. Obecnie pracuje w Muzeum Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki, oprowadza po nim wycieczki, opowiada o życiu męczennika oraz daje własne świadectwo.
- Przybywa tu bardzo dużo młodych ludzi, którzy z zapartym tchem słuchają opowieści o tym błogosławionym kapłanie. Zawsze powtarzam im, że przyjeżdżają tu na rekolekcje z ks. Jerzym. Staram się organizować im specyficzną lekcję historii. Ksiądz Jerzy z domu Ojca, z nieba przekazuje dziś nam wszystkim następujące przesłanie: „Bądźcie wszyscy wiernymi świadkami Chrystusa, świadkami Jego miłosiernej miłości, tej miłości, która nieustannie pochyla się nad ludzką słabością i cierpieniem, która leczy rany zbolałych serc, współweseli się z prawdą, nie pamięta złego, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma, wszystkich jednoczy i nigdy nie ustaje". Musimy żyć jego przesłaniem! - podkreśla Genowefa Redos.

Sama kobieta przeżyła sytuację, gdy poczuła namacalnie pomoc swojego byłego spowiednika.
- Ocalałam z wypadku samochodowego. Był 9 września 2004 roku. W rocznicę śmierci księdza prałata Teofila Boguckiego, naszego proboszcza i ojca duchowego ks. Jerzego, byłam na Mszy Świętej w jego intencji, a potem modliłam się przy jego grobie. Następnie z grupą ludzi przechodziłam na pasach przez ulicę. Samochody zatrzymały się. Niestety, jeden tego nie zrobił i wjechał we mnie. Kiedy leciałam w górę, czułam się lekka jak piórko, jakby mnie ktoś unosił. Nie spadłam na głowę, ale na „siedzenie". Jedna noga utkwiła mi w ogrodzeniu, które znajduje się wokół kościoła. Miałam złamany jedenasty krąg piersiowy w kręgosłupie i troficzne zmiany w dolnej kończynie. Choć w gorsecie, to jednak chodziłam. Mogłam dokończyć Jerycho różańcowe, za które byłam odpowiedzialna, a nawet poprowadzić pielgrzymkę do sanktuarium Matki Bożej w Oborach - opowiada pani Genowefa i dodaje: - To, że ocalałam z wypadku i jeszcze normalnie funkcjonowałam, to był cud nad cudy. Czuję, że ocaliła mnie Matka Boża i Jej syn, ks. Jerzy Popiełuszko. Co więcej, ten młody człowiek, który spowodował wypadek, przystąpił potem do sakramentu pokuty i mówił mi, że będzie modlił się za ofiary wypadków samochodowych. Ten wypadek pozwolił przybliżyć mu się do Pana Boga. Moje cierpienie nie poszło na marne, było komuś potrzebne.
Przewodniczka po Muzeum Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki mówi, że niemal codziennie jest świadkiem nawróceń, uzdrowień, po prostu działania błogosławionego męczennika w życiu wielu ludzi.


M. Pabis, Ł. Kudlicki, Cuda Księdza Jerzego, Dom Wydawniczy „Rafael”, Kraków 2011.