Julian Kostrzewa, Muzeum za bramą krzyża

Ks. Tadeusz Bożełko nie ma wątpliwości, co jest najważniejsze w Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Nie emocje i szczególna atmosfera, lecz nauczanie i duchowy przekaz dany nam przez ks. Jerzego.

Każdego zwiedzającego ma odnotowywać specjalny licznik znajdujący się przy wejściu do muzeum. Tak jest jednak tylko teoretycznie, bo licznik nie każdego zdoła wychwycić. Dlatego liczba ok. 600 tys. osób, którzy już zwiedzili muzeum, jest tylko orientacyjna, ale o tyle ważna, że pokazuje, ile osób mogło zostać poruszonych tym, co zobaczyli.
- Nasze muzeum jest nastawione na przeżycia emocjonalne – przyznaje ks. Tadeusz Bożełko, dyrektor muzeum i proboszcz parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Tyle że nie mają być to puste emocje: przekaz na ułatwić człowiekowi głębokie przeżycie spotkania z osobą i dziedzictwem ks. Popiełuszki.
Moc przekazu można odczuć już przy wejściu do ekspozycji mieszczącej się w podziemiach kościoła. Wchodzi się przez krzyż, który – za Norwidem – „stał się bramą”. Dla Jerzego Popiełuszki, urodzonego skądinąd w święto Podwyższenia Krzyża Świętego, stał się szczególną bramą.

Widok z okna
W muzeum wchodzi się przez bramę w kształcie krzyża najpierw w świat PRL, w którego cieniu przebiegało życie błogosławionego, urodzonego w 1947 r., a zmarłego tragicznie 37 lat później. Pierwsza fala muzeum pokazuje tło historyczne życia w Polsce powojennej. To, jak Polacy zmagali się z życiem w państwie totalitarnym, i tych, którzy występowali w obronie wiary, wolności, godności człowieka i narodu. Pokazuje życie codzienne przez kartki na mięso, cukier, na benzynę, rozpięte między powtarzające się kryzysy i spięcia z kolejnych lat PRL pokazane poprzez migawki filmowe wyglądające zza krat. I życie zupełnie niecodzienne, wyjątkowe, po wyborze Polaka na papieża. Ten wybór, papieskie pielgrzymki, nauczanie – nie mogły nie mieć wpływu na oblicze Polski. Na wybuch strajków i poczucia godności w 1980 r., na „robienie swojego” w stanie wojennym.
Żeby zrozumieć człowieka, trzeba znać czasy, w których przyszło mu żyć, pojechać do jego domu rodzinnego, może nawet wyjrzeć przez jego okno. W muzeum natrafimy na podlaską chatę, taką, w jakiej dorastał późniejszy ksiądz. Są elementy przeniesione z domu Marianny i Władysława Popiełuszków w Okopach. Oryginalne drzwi wejściowe i takie okno z wkomponowanym w nie widokiem na ogród. Są też oryginalne sprzęty: lampa naftowa, stół, ława, krzesło i kołyska-samoróbka z domu Popiełuszków. A także zdjęcia drogi, którą przyszły ksiądz męczennik chodził do szkoły i kościoła.

W centrum życia
Różaniec ułożony z żołnierskich czapek przypomina bardzo ważny okres życia kleryka Popiełuszki. Przeżycia z dwóch lat służby wojskowej umocniły go duchowo i przygotowały do przyjęcia święceń kapłańskich. Są listy, w których opisuje szykany, jakie jego i jego kolegów spotykały w wojsku. Jest kopia podania do seminarium duchownego: „Prośbę swoją motywuję tym, iż chcę zostać księdzem, ponieważ mam zamiłowanie do tego zawodu”.
W środku głównej sali muzeum stoi ołtarz. – Bo w centrum życia ks. Jerzego był ołtarz – tłumaczy ks. Bożełko. – Służba kapłańska ks. Jerzego oprócz normalnej pracy w parafii obejmowała także prowadzenie duszpasterstwa służby zdrowia i zaangażowanie się w duszpasterstwo ludzi pracy. Dzięki niemu wielu odzyskało wiarę, wielu doprowadził do chrztu. W tej sali są świadectwa na ten temat.
Z boku znajduje się fragment jego mieszkania, z oryginalnymi sprzętami. Zwraca uwagę cały plik wezwań do prokuratury na przesłuchania. Jedną z przyczyn był wpływ księdza na masy wiernych, którzy przychodzili na odprawiane przez niego Msze za ojczyznę. Ich fragmenty można obejrzeć na specjalnym ekranie. Komuniści chcieli zlikwidować ten fenomen.

Na tamie pod Włocławkiem
Potem jest Golgota: kolejna sala muzeum przenosi zwiedzających nad Wisłę, na tamę pod Włocławkiem, gdzie oprawcy wrzucili ciało ks. Jerzego, obciążywszy kamieniami. Szum płynącej wody, straszne zdjęcia martwego kapłana, narzędzia zbrodni – pałka, sznury, którymi skrępowano ręce i nogi – przypominają tragedię, która rozegrała się przed laty…
Ekspozycja, uzupełniona filmami, nie może nie wywierać silnego wrażenia na zwiedzających. – Potęgują je elementy związane z męczeństwem, szaty księdza albo narzędzia oprawców – mówi dyrektor ks. Bożełko.

W: Niedziela nr 42, 16.X.2011