11.
Dalsze seminaryjne dojrzewanie do kapłaństwa
W seminarium życie płynęło regularnym, dość spokojnym rytmem. Ci co przeżyli służbę wojskową, zawsze byli traktowani trochę inaczej niż pozostali klerycy. Nosili bowiem w sobie ciężar i piętno tych wszystkich zmagań, w tym także wysiłku sumienia, które innym były oszczędzone. Dla Alka Popiełuszki dodatkowym znamieniem były kłopoty zdrowotne. Niezłomna postawa była przecież okupiona przez niego nie byle czym. Wojskowe lata i wszystko, co przeszedł zostawiło trwały ślad w jego i tak dość kruchym organizmie. Nigdy już nie wrócił do stanu sprzed wcielenia do wojska. W kwietniu 1970 roku musiał poddać się operacji tarczycy. Trafił do szpitala. Po operacji, podczas nocnego obchodu sal, siostra zakonna - Salomea, pracująca na oddziale jako pielęgniarka, zauważyła, że Alek jest nieprzytomny i ma krwotok. Z trudem odratowano go, udzielając fachowej pomocy najlepszych specjalistów, których o pomoc osobiście poprosił Prymas Wyszyński. Zagrożenie śmiercią było bardzo realne, do tego stopnia, że seminaryjna wspólnota klerycka razem z Ks. rektorem (przyszłym biskupem) Zbigniewem Kraszewskim, całą noc czuwała na modlitwie w intencji życia Alka. Po wyjściu ze szpitala Ksiądz Prymas zatroszczył się o rekonwalescencję Alka, wysyłając go do Krynicy Morskiej. W liście do zaprzyjaźnionej rodziny Państwa Kamiń-skich z Olsztyna pisał:
»Kochani! Dziękuję za kartkę. Od tygodnia jestem po zabiegu. Już chyba jutro postawię pierwsze kroki obok łóżka. Później napiszę więcej. Opowiem jak przyjadę, zresztą sam na razie mało wiem, co ze mną było. Gdybym był w innym szpitalu, albo parę miesięcy później, prawdopodobnie w 100% byśmy się spotkali już tylko w dalekiej przyszłości. Widać modlitwy moich przyjaciół musiały wywrzeć duży wpływ na Pana Boga, skoro uznał, że jeszcze nie czas! A może Bóg dał mi szansę odpokutowania za swoje grzechy oraz innych. Myślę, że za innych przez te parę dni odpokutowałem, ale za moje chyba nie. „Ciocia" moja, która jest pielęgniarka oddziałową w tym szpitalu (siostrą zakonną) przyjdzie, popatrzy na mnie, popłacze i nic nie mówi. Ale jak będę w formie to mi wszystko opowie. Za troskę, jaką mnie otaczali wszyscy lekarze, sławy naukowe i kochana służba zdrowia - najdłuższym życiem człowiek by się nie odwdzięczył. W szpitalu nie będę już dłużej jak 10 dni. Później sesja i w wakacje będzie chyba zasłużony odpoczynek. Będziemy może w tym samym czasie w Krynicy Morskiej. Do Rodziców dzisiaj napisze list. Mam nadzieję, że się z innych źródeł o mnie nie dowiedzieli, bo prosiłem o to. Jeszcze raz dziękuję za modlitwę i pamięć. Całuję wszystkich, również sąsiadów. Z Bogiem. Alek". Na koniec dopisał tajemnicze post scriptum: „Wiadomości z tamtego świata i wrażenia przekażę ustnie, bo między drugim, a trzecim pójściem na stół operacyjny - tamten świat oglądałem i co gorsze - świadomie"1. W przytoczonym liście ponownie ujawniają się trzy czułe punkty jego duszy: 1. żywa i szczera wdzięczność za świadczoną mu pomoc, 2. wrażliwość na konieczność pokuty za własne i cudze grzechy oraz 3. troska o rodziców, aby się nie martwili stanem jego zdrowia. „Gdy wyszedł ze szpitala, było widać, że jest wycieńczony. Schudł. Nie miał na nic siły. Często bolała go głowa. Nie do końca zdawał sobie chyba sprawę, że jest to początek anemii i że czeka go długie leczenie"2. Choroba tarczycy, serca i wszystkie szpitalne przeżycia, a zwłaszcza kontakt z chorymi wyczuliły i tak wrażliwego z natury Alka na cierpienia i potrzeby drugich. Takim już pozostał, aż do męczeństwa.
Prośmy Maryję, Pocieszycielkę strapionych oraz bł. ks. Jerzego o wstawiennictwo i pomoc dla wszystkich ludzi chorych. Prośmy o naszą troskliwość o nich oraz o dobrych dla nich opiekunów medycznych t duchowych.
1 Zob.: Marlena Okęćka-Bromkowa, Ballada o żołnierzu z Bortoszyc, Wydawnictwo
Duszpasterstwa Rolników, Włocławek 2000, s. 27 i n.
2 Zob.: Milena Kindziuk, Ksiądz Jerzy dobrem zwyciężał, Wydawnictwo SS. Loretanek,Warszawa 2009, s. 30 i n.