12. Święcenia kapłańskie

12.
Święcenia kapłańskie

Przygotowując się do przyjęcia święceń kapłańskich, razem z innymi klerykami śledził i przeżywał Alek kolejne bolesne, polskie wydarzenia. Tym razem był to Grudzień 70-tego roku, z głównymi ośrodkami w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu.
W tym czasie, ze względu na źle kojarzące się niektórym brzmienie chrzcielnego imienia „Alfons", dokonał zmiany, zaczął podpisywać się „Jerzy". Urzędowa adnotacja nastąpiła 13 maja 1971 roku. Zapewne termin ten został wyznaczony niezależnie, bez udziału jego woli, nie mniej wydaje się być nad wyraz symboliczny. W kolejną, dokładną rocznicę fatimskich objawień zmienia imię obierając za nowego patrona - św. Jerzego, walczącego ze smokiem. Nota bene - dokładnie 10 lat później, w ten sarn dzień fatimski, Jan Paweł II przeżyje zamach na swoje życie, atak nienawiści zła.
Przygotowując się do przyjęcia święceń subdiakonatu (12 grudnia), przeżył Jurek wielką radość. Oto 17 października 1971 r. beatyfikowany zostaje w Rzymie jego ukochany o. Maksymilian Kolbe. Młodzieńczy zachwyt nad świadectwem kapłańskiego życia tego zakonnika, który oddał życie za ojca rodziny, nigdy Jurka nie opuści. Pani Marianna Popiełuszko wspomina to: „Pamiętam, kiedy przyjeżdżał do domu z seminarium na ferie albo wakacje, przywoził obrazki z Maksymilianem, także przeźrocza. Wyświetlał je ludziom z całej wioski, którzy wtedy zbierali się u nas w domu. Opowiadał o życiu św. Maksymiliana, i przejmował się jego aresztowaniem, pobytem w obozie i męczeńską śmiercią. Był bardzo Drażliwy. (•••) stale się modliłam, aby był wierny Bogu, bo to jest w życiu najważniejsze"1.

Rodzina od początku zdawała sobie sprawę, że Jurek coraz bardziej będzie zrastał się z Archidiecezją Warszawską. Bez nuty żalu, Marna Jurka przywołuje wydarzenia z przeszłości: „Jako kleryk przyjeżdżał najczęściej już tylko na ferie i wakacje. Ale pomagał nam trochę przy żniwach i przy budowie stodoły. Był jednak słabego zdrowia. Zwłaszcza po wojsku, jak musiał się poddać operacji tarczycy. Dużo tam przeszedł, ale nigdy o tym nie opowiadał, nie żalił się do nas. Taki już był. Dopiero niedawno, już po jego śmierci, koledzy z wojska mi opowiadali, co tam się działo, jak na przykład boso stał na śniegu i nie chciał oddać różańca".

W następnym roku, 12 marca 1972 r. przyjął Jurek święcenia diakonatu. Odtąd mógł podczas liturgii czytać Ewangelię, Służąc Chrystusowi stać tak blisko ołtarza, przy drogim Księdzu Prymasie. Przygotowywał się do posługi katechizowania dzieci i młodzieży.
Wreszcie nastąpił upragniony, długo wymodlany i wyczekiwany dzień. Rano, 28 maja 1972 roku, zmierzał do Archikatedry św. Jana. Był piękny, słoneczny dzień. Z Okopów przyjechali Najbliżsi. Wśród pięknych, chóralnych śpiewów, on, Alek - Jerzy Popiełuszko przyjmował z rąk Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego święcenia kapłańskie. Kiedyś, przed siedmioma laty, składając podanie o przyjęcie do seminarium, napisał niezdarnie, że ma upodobanie w tym zawodzie. Teraz on, Podlasiak, chłopak po bartoszyckich przejściach, wkładając swoje dłonie w biskupie, ślubując swemu biskupowi posłuszeństwo, zdawał sobie sprawę, że to nie zawód, ale
najczystsze powołanie, niepojęty dar i tajemnica. Czy wybierając sobie motto na prymicyjny obrazek: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc", przeczuwał co go czeka za niedługi czas? U dołu obrazka napisał krótką proroczą modlitwe: „Jezu bądź nagrodą Rodzinie, a mocą i światłem tym, do których mnie posyłasz".

Prośmy Maryję o wstawiennictwo za tymi wszystkimi, wśród których pracował i którym służył ks. Jerzy.

1 Zob.: Archiwum Czcigodnego Sł.B. ks. Jerzego Popiełuszki przy parani św. Stanisława Kostki Warszawa-Żoliborz