30. Droga Krzyżowa - dźwiganie ciężarów nie do udźwignięcia

30.
Droga krzyża - dźwiganie ciężarów nie do udźwignięcia

„Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana,
Ach jak wielka dziś Twoja rana,
Ach jak długo cierpienie Twe trwa!
Tyle razy pragnęłaś wolności,
Tyle razy gnębił Cię kat,
Ale zawsze czynił to obcy,
A dziś brata zabija brat!".

12 maja 1983 r. doszło w Warszawie do kolejnej tragedii. Grzegorz Przemyk, młody polski poeta, świętujący wraz z kolegami zdanie matury został dotkliwie pobity przez funkcjonariuszy milicji. Wskutek strasznych obrażeń jamy brzusznej zmarł po dwóch dniach w szpitalu. Wcześniej - 3 maja - przed kościołem św. Marcina przy ul. Piwnej pobito jego matkę, Barbarę Sadowską. Pani Barbara pomagała pokrzywdzonym w Prymasowskim Komitecie Pomocy Represjonowanym. Wielokrotnie próbowano ją straszyć, niedwuznacznie sugerując, aby uważała, bo ma syna. Pogrążona w żałobie matka napisała później wiersz1:
„dziurawe mam ręce wypadają mi z nich pierwsze, drobne czereśnie tego roku nie doniosę ich chyba do ciebie syneczku".

Głównym organizatorem pogrzebu był ks. Jerzy. Od niego zależało, jak poprowadzi całość. Z wielkim wyczuciem podjął się tego trudu. Z właściwą sobie skromnością zapisał później w swoich notatkach: „Zorganizowano uroczystości pogrzebowe na Żoliborzu. (...) Bogu niech będą dzięki, że odbył się on spokojnie. Apelowałem o absolutne milczenie i to była największa i najbardziej wymowna manifestacja społeczeństwa Warszawy. Boże daj siłę tej zbolałej matce, która ten cios przyjęła po bohatersku"2.

Zbliżała się druga pielgrzymka Jana Pawia II do Polski. Władze nie chciały zgodzić się, aby ks. Jerzy odpowiadał za opiekę medyczną podczas pobytu Papieża w Warszawie. Pisał później w swoim zeszycie: „Władze państwowe nie chcą rozmawiać ze mną, jako ze skrajnym ekstremistą.(...) Przed paru dniami bp Miziołek powiedział rni, że gen. Kiszczak pokazał mu moje kazanie z marca. Biskup uznał, że nic w nim złego nie ma, bo nawołuje do pojednania i zgody. (...) Dzisiaj kończąc rekolekcje Ks. Kanclerz poświęcił mi parę zdań na które nie zasłużyłem. Stwierdził m.in., że praca, którą prowadzę wymaga heroizmu i rozwagi. I te obie cechy ja reprezentuję"3.

Pod datą 21 maja 1983 r. tak opisał swoją podróż na Jasną Górę, gdzie odbywały się rekolekcje dla Służby Zdrowia: „Do Częstochowy przyjechałem wczoraj rano pożyczonym samochodem, ponieważ mój samochód był bardzo śledzony przez dwa ubeckie. Czuję się coraz bardziej przez nich zaszczuty, a i siły fizycznej też nad podziw wiele, chociaż często noce mam zarwane"4.

30 sierpnia jechał ks. Jerzy wygłosić kazanie do Gdyni na prośbę Anny Walentynowicz. Tuż po wyjeździe z Warszawy zatrzymały go 3 radiowozy MO i 2 SB. Zapisał: „Oczywiście chodziło o mnie. Trzymali 8 godz.(...)"- Potem w towarzystwie 2 samochodów SB zawieziono do bp. Miziołka, a potem do domu. „Na drugi dzień non stop 4 panów w dwu samochodach pilnowało każdego mojego kroku. Pojechałem do Sióstr Loretanek do Loreto, a tam 5 samochodów obstawiło klasztor. Nie mogłem oddalić się na więcej niż 50 m, W Łomiankach zrobiono rewizję samochodu i mnie osobistą"5. Coraz trudniejszym stawało się życie Ks. Jerzego.

Przez wstawiennictwo Maryi oraz bl. ks. Jerzego módlmy się za wszystkich, którzy odpowiadają za porządek publiczny w państwie, aby zawsze kierowali się prawda i dobrem społecznym.



1. Ze zbioru Słodko być dzieckiem Boga; źródło: http://wyborcza.pl/1,75402,140201. html.
2. Zob.: Ks. Jerzy Popieiuszko, Zapiski 1980-1984, Editions Spotkania, 198S, s. 40.
3. Zob.: tamże, s. 40.
4. Zob.: tamże, s. 39.
5. Zob.: Ks. Jerzy Popiełuszko, Zapiski 1980-1984, Editions Spotkania, 198S