5. Szkoła średnia i matura
Po ukończeniu szkoły podstawowej Alek został uczniem suchowolskiego liceum. Jego pobożność nie ostygła. Zadziwiał tym nie tylko swoich rówieśników. Jedna z koleżanek, Krystyna Gabrel, tak zapamiętała go z tego okresu: „Wiedzieliśmy, że w kościele spędzał dużo czasu, zaglądał tam często przed klasówkami, widywałam go, jak klęczał zatopiony w modlitwie” (zob. Milena Kindziuk, Ksiądz Jerzy zwyciężał dobrem, Wydawnictwo SS. Loretanek, Warszawa 2009, s. 18). (...) „Dla mnie to był święty kolega, naprawdę. Był wesoły, radosny, sympatyczny. Nie był z tych, którzy przywiązywali koleżankom warkocze do krzeseł. A u nas co druga dziewczyna miała warkocze. Maszerował codziennie do szkoły przez pięć kilometrów, a i tak się nie spóźniał. Przychodziłam do szkoły wcześnie, za kwadrans ósma, a Alek już tam siedział. Gdy usłyszałam, że będzie księdzem, nie byłam zaskoczona. Byłam pewna jednego: to właściwy człowiek na właściwym miejscu” (zob. Marcin Jakimowicz, Okopy w środku Europy, Gość Niedzielny, nr 8, 28 II 2010 r., s. 64).
Pomimo, że Alek otrzymywał już wcześniej w szkole nagrody za dobrą naukę i sprawowanie, nie wszystkim pobożność tego wychowanego w patriotyczno-religijnym duchu chłopaka, przypadła do gustu. Wstępujący po szkole do kościoła na osobistą modlitwę różańcową Alek, nie wykazywał podatności na pojawiające się w szkole indoktrynowanie ideologiczne. W związku z tym jedna z nauczycielek wezwała pewnego dnia Panią Mariannę Popiełuszko do szkoły. Podczas rozmowy próbowała nakłonić ją, by wpłynęła na zmianę postawy syna. Groziła, że w przeciwnym wypadku zostanie mu obniżona ocena ze sprawowania. Nieugięta matka, powołując się na prawo do wolności wyznania, nie przystała na jawna manipulację. Alek pozostał wierny swoim przekonaniom i ostatecznie nikt nie obniżył mu wtedy oceny z zachowania.
Suchowola i Okopy leżały co prawda z dala od głównego areopagu zmagań Kościoła z planową ateizacją, jednak tak tutaj, jak i w całej Polsce silnie odczuwało się coraz bardziej gęstniejącą niechęć ówczesnych władz PZPR oraz władz państwowych dla realizacji sformułowanego przez Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego programu „Wielkiej Nowenny Narodu”, przygotowującej Polaków do obchodów 1000-lecia chrztu Polski. Cała licealna młodość Alka przypadła na drugą połowę wspomnianej „Milenijnej Nowenny”. W okresie od 1961 do 1965 roku podczas swojej ministrantury stykał się Alek z problematyką „Nowenny” podejmowaną przez kapłanów w swojej parafii. Głównymi tematami przewodnimi w tych właśnie latach „Nowenny” była problematyka ujęta w hasłach: „Rodzina Bogiem silna”, „Młodzież wierna Chrystusowi”, „Abyście się społecznie miłowali - czyli sprawiedliwość i miłość społeczna”, wreszcie: „Nowy człowiek w Chrystusie - walka z wadami narodowymi, pielęgnowanie cnót chrześcijańskich i narodowych”. Lata licealne przypadły ponadto na czas trwania Soboru Watykańskiego II. Trudno jednak stwierdzić, na ile miał Alek dostęp do wieści napływających z Rzymu.
W takiej właśnie duchowo-społecznej atmosferze krystalizowała się w Alku myśl o poświęceniu się Chrystusowi w kapłaństwie. O ile w pierwszym okresie jego młodzieńczego rozwoju duchowego dominowała fascynacja „Szaleńcem Niepokalanej”, męczennikiem z Auschwitz, ojcem Maksymilianem Kolbe, to ostatecznie szalę życiowego wyboru przechylił podziw dla żyjącego, nieugiętego Prymasa Tysiąclecia. Chciał być blisko niego. Tak więc po maturze, zamiast do Niepokalanowa, zgłosił się Alek do Archidiecezjalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Do stolicy przyjechał sam, nie rozgłaszając swojej decyzji. Stało się to w samą Uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela, patrona warszawskiej katedry - 24 czerwca 1965 roku. Wybór był tym bardziej dramatyczny, że decyzja Alka, nie została pochwalona przez proboszcza z Suchowoli. Ten spodziewał się, że absolwent miejscowego liceum wstąpi do diecezjalnego seminarium w bliżej leżącym Białymstoku.
Prośmy Maryję oraz bł. ks. Jerzego o wstawiennictwo za wszystkimi maturzystami, aby otrzymali łaskę zdania egzaminów nie tylko z zakresu zdobytej wiedzy, ale prawdziwej ogólnoludzkiej i chrześcijańskiej dojrzałości.