Rodzeństwo

Na beatyfikacji ks. Jerzego nie zabrakło jego rodzeństwa. Starszy o dwa lata od męczennika Józef Popiełuszko, już od kilkunastu lat choruje na raka języka.
- Nagle poczułem, że boli mnie język. Poszedłem do dentysty, a temu coś się nie spodobało i dał mi skierowanie do szpitala. Pobrali mi tam wycinek i okazało się, że to nowotwór złośliwy. Od razu chciano mnie operować, ale się nie zgodziłem. Wtedy trzeba by odciąć połowę języka. To powodowałoby problemy z mówieniem, z jedzeniem. Pojechałem jeszcze na konsultację do Warszawy, ałe tam zachorowałem na anginę, więc pomyślałem, że tak ma być i wróciłem do domu. Żyję tylko dzięki pomocy ks. Jerzego, bo teraz z szacunku tylko tak o nim mówię. Lekarze mówią, że to, że żyję, jest cudem, a ja wiem, komu to zawdzięczam. Nie biorę żadnych leków, chemii i jakoś idzie do przodu - podkreśla Józef Popiełuszko.
Starsza o cztery lata siostra ks. Jerzego - Teresa Boguszewska - także od dziesięciu lat walczy z nowotworem złośliwym. Przeszła operację i, choć minęło już wiele lat, nie ma w jej organizmie przerzutów.

- Jurek śni mi się prawie co noc. Pociesza mnie, dodaje otuchy. Mówi o modlitwie i cierpliwości. To
dzięki niemu mam siłę walczyć z chorobą - wyznaje
Teresa Boguszewska.
Rodzeństwo ks. Jerzego zgodnie wyznaje, że ciągle modli się za wstawiennictwem brata.
- To, co przeżyliśmy, kiedy go porwali, a potem kiedy dowiedzieliśmy się, że został zamordowany, trudno opisać. Jakoś jednak wypowiedzieliśmy słowa modlitwy: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy...". Wytłumaczyliśmy sobie, że taka była wola Boża. I doczekaliśmy czasu beatyfikacji, czasu wielkiej radości. Mam brata, który jest w niebie! Jak mógłbym się nie cieszyć - mówi Józef Popiełuszko.

M. Pabis, Ł. Kudlicki, Cuda Księdza Jerzego, Dom Wydawniczy „Rafael”, Kraków 2011.